Jakie składniki suplementów pomagają diabetykom kontrolować cukier?
Suplementy na poziom cukru we krwi są bogatą i zróżnicowaną grupą preparatów dostępnych bez recepty. Dzięki temu...
Ponad 4000 zweryfikowanych opinii
O plusach i minusach leczenia „zastrzykami na odchudzanie” mówi Barbara Dąbrowska-Górska, dietetyczka. Jak wykorzystać czas leczenia, by zmienić życie, a nie wyłącznie zmieniać leki?
Anna Serwan-Ohryzko: Basiu, jak działają leki, które internauci okrzyknęli mianem „zastrzyków na odchudzanie”? Czy faktycznie można je postrzegać, jako metodę na obniżenie masy ciała?
Barbara Dąbrowska-Górska: Bardzo nie lubię tego określenia „zastrzyki na odchudzanie”, które zakiełkowało i utrwaliło się w mediach społecznościowych, w komunikacji internetowej. Nie lubię, bo po pierwsze z całej, dość dużej już grupy leków o szerokim spektrum działania skupiamy się tylko na ich jednym aspekcie, trochę tak, jakby ich przyjmowanie było jak zabieg kosmetyczny. Procesy, które zachodzą pod wpływem przyjmowania analogów GLP-1, bo tak z medycznego punktu widzenia powinno się mówić o tych lekach, są znacznie bardziej skomplikowane. Poza tym wśród analogów GLP-1 są zarówno leki zarejestrowane do leczenia choroby otyłościowej (liraglutyd – Saxenda, na świecie także semglutyd – Wagovy) jak i takie, które przeznaczone są dla pacjentów z cukrzycą typu 2 (np. Ozempic, Rybelsus, Trulicity).
Nawet w przypadku leków, których celem jest unormowanie masy ciała, sam spadek wagi nie jest jedynym efektem. Metabolicznie leki te działają podobnie i zapewniają mniejsze uczucie głodu, zwolnione opróżnianie żołądka, lepszy wychwyt glukozy przez wątrobę, a także wydzielanie insuliny w odpowiedzi na bodziec, jakim jest wzrost cukru we krwi. Badania wskazują także, że analogi GLP-1 działają ochronnie na układ krążenia, zmniejszają ryzyko powikłań sercowo-naczyniowych. Poza tym trzeba pamiętać, że choroba otyłościowa czy nadwaga często współwystępują z cukrzycą typu 2. Zatem sprowadzanie ich do „zastrzyków na odchudzanie” jest dużym nadużyciem.
Analogi GLP-1 silnie hamują głód i zwiększają sytość – jak to się dzieje?
GLP-1 (glukagonopodobny peptyd 1) to hormon tzw. inkretynowy, wydzielany w jelicie cienkim po spożyciu posiłku. Jego rolą jest hamowanie głodu i nasilanie sytości. To jeden z licznych hormonów, które w ludzkim organizmie regulują pobieranie pokarmu, wpływają na to, czy chce nam się jeść czy nie. Problem w tym, że ludzki GLP-1 działa jednak dość krótko, szybko ulega rozpadowi, przez co jego działanie jest mocno krótkoterminowe. Osoby z chorobą otyłościową mogą wydzielać go mniej lub słabiej na niego reagować.
Analogi GLP-1 przypominają ludzki GLP-1, ale działają dużo dłużej. To właśnie dzięki temu mechanizmowi odczuwa się mniejszy głód. Poza tym leki te wpływają także na opóźnienie opróżniania żołądka, a im dłużej pokarm przebywa w żołądku tym większa sytość. Całkiem sprytne i, co najważniejsze, skuteczne!
Często trafiają do Ciebie osoby, które stosują leki z tej grupy?
Wiesz, na konsultacje ze mną trafiają zazwyczaj osoby, które już mają za sobą jakąś drogę, podjęły próby obniżenia masy ciała czy ustabilizowania cukrzycy typu 2 i okazało się to nieskuteczne, dlatego szukają pomocy. To często są osoby, które są bardzo świadome problemu i aktywnie szukają rozwiązania, a to zwiększa ich szansę na skuteczne leczenie. Tak, rzeczywiście widzę to wyraźnie, że osób, które stosują analogi GLP-1 jest coraz więcej w moim gabinecie. Poza tym podopieczni, nawet, jeśli nie wiedzą co to za grupa leków, to coś tam już słyszeli i pytają, jak to działa, czy warto. Tu trzeba jasno zaznaczyć, że analogi GLP-1 są bardzo skuteczne w obu zastosowaniach – w leczeniu choroby otyłościowej i cukrzycy typu 2, to lek, który wiele zmienia.
Krecią robotę robią tu celebryci, tacy jak Elon Musk czy Kim Kardashian, którzy przez swoją aktywność w social mediach utrwalają nieprawdziwy obraz analogów GLP-1, nie jako leków o konkretnym przeznaczeniu, ale jako sposobu na „bikini body”. Trzeba sobie jasno powiedzieć – to jest metoda leczenia, która ma dużo zalet, ale niesie też ze sobą negatywne konsekwencje.
Dość często klienci pytają nas o skutki uboczne stosowania "zastrzyków na odchudzanie". Czy można ich uniknąć?
Reakcje na analogi GLP-1 są bardzo indywidualne, można powiedzieć „od Sasa do Lasa”. Jedni w zasadzie nie odczuwają skutków ubocznych, innym dokuczają mdłości o niewielkim nasileniu, które z czasem słabną. Jeszcze inni męczą się z osłabieniem, zawrotami głowy, wymiotami, sennością i biegunką. Czasem bardzo silne skutki uboczne zmuszają do szukania innych rozwiązań. Nie ma leków bez skutków ubocznych i leków, które niczym magiczne zaklęcie rozwiązują złożony problem, jakim jest choroba otyłościowa czy cukrzyca typu 2. Nie chcę tym samym zniechęcić do leczenia, chcę tylko zaznaczyć, że decyzję trzeba podejmować świadomie, a do samego leczenia można się przygotować.
W jaki sposób?
Przede wszystkim trzeba sobie zdawać sprawę, czy przyjmowanie leku to tylko jeden z puzzli, które składają się na skuteczne leczenie i bez osobistego zaangażowania pacjenta niewiele się zmieni. Przygotowując się do leczenia analogami GLP-1 warto przede wszystkim otoczyć się zaufanymi specjalistami – lekarzem, dietetykiem, trenerem, psychologiem – w zależności od tego, jakiego wsparcia potrzebuje dana osoba ta lista może być dłuższa lub krótsza. Leczenie choroby otyłościowej i cukrzycy to proces, proces wielowątkowy, złożony, taki, które jest połączeniem działań zewnętrznych (np. podawania leków) i zmian w stylu życia, które są wynikiem osobistej sprawczości.
Czy w przypadku mdłości można sobie jakoś pomóc?
Oczywiście, najważniejsze to pamiętać, że zazwyczaj po kilku dniach, kilku tygodniach objawy uboczne słabną, ale nie trzeba bezczynnie czekać. Na mdłości po "zastrzykach na odchudzanie" pomogą niewielkie, regularne posiłki, które nie mają wyraźnych, ostrych zapachów. Warto zadbać o to, by dania miały umiarkowaną temperaturę – nie mogą być bardzo gorące i skrajnie zimne. Bardzo ważne jest także, by dokładnie gryźć produkty, jeść w spokoju, na siedząco. Zawsze powtarzam moim podopiecznym, że jama ustna to taki nasz naturalny blender i trzeba z jej możliwości korzystać, by ułatwić trawienie. W miarę możliwości korzystnie jest nie popijać posiłków, by nie zwiększać objętości pokarmu. W przypadku mdłości płyny lepiej jest pić między posiłkami. W tym początkowym czasie leczenia trzeba unikać mocnych zapachów – świec, kadzidełek, kosmetyków czy smażenia. Stawiajmy na wygodę, na ubrania, które nie uciskają brzucha, nie są obcisłe. Skuteczne są także techniki relaksacyjne i oddechowe, które uspokajają nerw błędny. Warto poszukać ich pod hasłem „terapia poliwagalna”.
A co zrobić, gdy ktoś, kto zażywa te leki, w ogóle nie odczuwa głodu?
Zgłosiła się kiedyś do mnie podopieczna, która po zastosowaniu jednego z analogów GLP-1 przestała czuć głód na dwa tygodnie. Żyła tylko „o kawie”. To nie było dobre rozwiązanie. Ja na taką sytuację staram się zawsze spojrzeć z drugiej strony – ok, nie czujesz głodu, jak możesz to wykorzystać? Gdy przez chwilę sygnały fizjologiczne są wyciszone masz czas, by spokojnie zastanowić się nad tym, jak zaplanować posiłki i zakupy spożywcze, jak łączyć składniki, co naprawdę sprawia Ci przyjemność. Brak „ssania” w żołądku daje czas do namysłu, pozwala podejmować świadome decyzje.
Nawet, jeśli w danym momencie czujesz, że trudno Ci będzie cokolwiek wmusić w siebie, to spróbuj zacząć od absolutnych fundamentów. Zacznij od trzech, niewielkich objętościowo posiłków w odstępach czterogodzinnych. Niejedzenie nigdy nie jest dobrym rozwiązaniem, bo dla organizmu to sytuacja zagrożenia i stres.
Wspomniałaś wcześniej, że leczenie analogami GLP-1 to tylko jeden z elementów procesu zdrowienia. Co warto zmienić w stylu życia, by nawet po zakończonym leczeniu utrzymywać efekty?
Leczenie analogami GLP-1 stwarza możliwość, by „ogarnąć” te tematy, które wcześniej pozostawały kompletnie niezaopiekowane. Gdy obserwuję moich podopiecznych to widzę, że komfortowa sytość, jaką te leki zapewniają, stwarza okazję do zorganizowania całej, rodzinnej logistyki wokół jedzenia. Warto usiąść i zastanowić się, kto i kiedy gotuje, kto robi listę zakupów, kto robi zakupy, co lubimy jeść i jak to połączyć z zaleceniami od dietetyka, czego brakuje w diecie, co chcę do niej włączyć, a z czego zrezygnować. Nie zapominajmy przy tym o przyjemności z jedzenia, bo w zdrowym żywieniu trzeba szukać przyjemności. Dlaczego?
Dlatego, że leczenie prawdopodobnie kiedyś się skończy, a wtedy to, co wypracowane w czasie leczenia, będzie procentować w przyszłości. Być może warto też pochylić się nad relacjami z jedzeniem i skorzystać z pomocy psychodietetyka, by odpowiednie puzzle wskoczyły na swoje miejsce. Przyjrzyj się także temu, jak śpisz. Co może poprawić jakość Twojego snu i życia w ogóle?
Leczenie choroby otyłościowej i cukrzycy typu 2 analogami GLP-1 jest pomocne, niezwykle skuteczne i dla mnie to ogromna radość, że medycyna wreszcie ma takie narzędzia. Coraz częściej leczenie to jest kompleksowe, z udziałem zespołu ekspertów. Nie można jednak zapominać, że schematy, które doprowadziły do choroby trzeba przepracować, przerwać, by zmniejszyć prawdopodobieństwo nawrotu.
Analogi GLP-1 dają mocne, fizjologiczne wsparcie do zmian w zachowaniu. Czasem to wsparcie jest niezbędne. W literaturze naukowej podkreśla się, że w przypadku nawracającej choroby otyłościowej konieczne może być leczenie przewlekłe.
Tymczasem osoba z chorobą otyłościową pierwsze, co słyszy to, że potrzeba jej tylko więcej silnej woli…
Silna wola to nie cecha charakteru to zasób, który jak bateria w telefonie każdego dnia wyczerpujemy i odbudowujemy na nowo. Każdy, kto choruje na otyłość wie, jak dużym obciążeniem dla psychiki jest ta choroba – nieustanna ocena, dyskryminacja, poczucie winy i wstyd. To wszystko na bieżąco zużywa silną wolę.
Choroba otyłościowa jest niezwykle skomplikowana, jej rozwój jest uwarunkowany setkami różnych czynników, z którymi często nie da się walczyć wyłącznie silną wolą. Czy wiesz, że osoby z nadmierną masą ciała gorzej reagują na hormony regulujące głód i sytość wydzielane przez układ nerwowy i pokarmowy? Czy da się takie zaburzenie hormonalne pokonać silą wolą?
Warto mieć świadomość, że na pewne czynniki nie ma się żadnego wpływu, ale inne, i jest ich całkiem sporo, zależą wyłącznie od indywidualnej sprawczości. Leczenie choroby otyłościowej to szukanie balansu między wpływem i brakiem wpływu, między działaniem a bezradnością. To trudne zadanie…
A co z aktywnością fizyczną?
Obniżająca się masa ciała pod wpływem "zastrzyków na odchudzanie" daje więcej możliwości, by się poruszać, bo obciążenie stawów jest dużo mniejsze. Pobaw się ruchem, poeksperymentuj, poszukaj w tym stanu flow, dziecięcej radości. Być może uda Ci się odczarować trening, by kolejny medyczny obowiązek zamienić w zabawę.
Na początku warto poszukać granicy komfortu swojego ciała, bo przetrenowanie prowadzi przecież nie do regularności, a do rezygnacji z ruchu. „Z tyłu głowy” trzeba jednak pamiętać, że aktywność fizyczna, choć może być przyjemna, to, by mógł nastąpić progres, musi wiązać się z niewielkim dyskomfortem, którego nie sposób uniknąć.
Leków z grupy analogów GLP-1 brakuje w aptekach, a w internecie zaczęła się dyskusja – kto jest temu winien? No właśnie, kto?
Nikt i cała ta dyskusja sprowadza się do przeciągania liny – kto bardziej zasługuje na leki – chorzy na cukrzycę typu 2, osoby z chorobą otyłościową, a może osoby z chorobą otyłościową, które jednocześnie chorują na cukrzycę (co nie jest przecież taką rzadką sytuacją)? Cóż to za pytanie! Celowo używam słowa „choroba otyłościowa”, by podkreślić, że otyłość to choroba, a ludzie, którzy na nią zapadli i nie potrafią sobie z nią poradzić, nie są ludźmi drugiej kategorii. Oni potrzebują skutecznego leczenia!
Zarówno cukrzyca jak i choroba otyłościowa wiążą się z niebezpieczeństwem potencjalnie śmiertelnych, a już na pewno skracających życie powikłań. Choć w Polsce do leczenia otyłości zarejestrowany jest póki co jeden lek spośród analogów GLP-1, to na świecie lista dostępnych preparatów się rozszerza i tak z czasem będzie także u nas. Tu nie ma lepszych i gorszych pacjentów, bo stawka w obu przypadkach jest wysoka.
W tym temacie jednym z „graczy” są także receptomaty. Czy w swoim gabinecie również dostrzegasz problem niekontrolowanego obiegu leków?
Nikt mi bezpośrednio nie powiedział, że korzysta z receptomatów czy innych źródeł z drugiej ręki – „od koleżanki, która nie chciała używać”. Jednak wiem, że takie sytuacje mają miejsce dość często. Po krótkiej ankiecie medycznej z udziałem niezwykle „empatycznego” bota pacjent otrzymuje receptę na lek. Szaleństwo! W Polsce trwają, na razie bezskuteczne, działania próbujące ukrócić ten proceder. Lekarz zapisuje czasem także pacjentowi lek „off label”, czyli z powodu innych wskazań niż te wskazane w rejestracji leku. To właśnie dlatego bywa, że lek dedykowany osobom z cukrzycą trafia do kogoś z chorobą otyłościową. Nie mnie to oceniać, bo wierzę, że lekarz mając niewielkie możliwości leczenia (przypominam, że w Polsce tylko jeden spośród analogów GLP-1 ma zastosowanie w otyłości) czasem nagina zasady, dla dobra pacjenta.
Czy według Ciebie analogi GLP-1 z perspektywy czasu okażą się przełomem w walce z otyłością?
Analogi GLP-1 mogą być jedną ze składowych przełomu, ale same w sobie go nie zapewnią. Choroba otyłościowa to choroba wieloczynnikowa, co wiele razy podkreślałam już w tej rozmowie. Prawdziwym przełomem będzie nie tylko skuteczne leczenie farmakologiczne, ale zmiana systemowa i społeczna. Prawdziwym przełomem będą kompleksowe programy leczenia dostępne w publicznej ochronie zdrowia dla każdego. Prawdziwym przełomem będzie moment, w którym jako społeczeństwo uznamy, że ludzie z nadmierną masą ciała nie są od nas gorsi, mniej wartościowi i, że zasługują na bezwarunkowy szacunek.
Zaloguj się by dodawać komentarze